Jakoś tak do góry nogami.........
52, Bolków, Polska

1408915409-112.jpg

Cza­sem mam wra­że­nie że nasz świat wywraca się do góry nogami…
Obser­wu­jąc to co dzieje się tu, tam u sąsiada, za mie­dzą.
Docho­dzę do wnio­sku że tra­cimy poczu­cie wła­snej war­to­ści zmie­niamy się w pęd …ale za czym?
Kie­dyś wszystko było bar­dziej ure­gu­lo­wane, przej­rzy­ste.
Dziś mało kto liczy się z uczu­ciami.
Kie­dyś uczono nas że uczu­cia dru­giej osoby są ważne,żeby uwa­żać na to co mówimy aby nie ura­zić,nie zra­nić.
A dziś mam wra­że­nie że zatra­ci­li­śmy się we wszyst­kim i pro­du­ku­jemy tak to odpo­wied­nie słowo pro­du­ku­jemy bar­dzo słabe spo­łe­czeń­stwo.
Ale od początku poukła­dam to co chce prze­ka­zać i mam nadzieję że nie urażę nikogo.
Nie jest moim zamia­rem nikogo kry­ty­ko­wać, to tylko moje wolne spo­strze­że­nia i wnio­ski.
Kiedy byłam dziec­kiem wpa­jano mi pewne zasady do głowy;
-sza­cu­nek dla samej sie­bie
-sza­cu­nek dla star­szych
-kul­turę zacho­wa­nia, słowa.
-uczono mnie, że nie ma nic za darmo i na wszystko trzeba pra­co­wać
-pono­sze­nia kon­se­kwen­cji wła­snego czynu.
Niby pro­ste, niby przej­rzy­ste zasady …tak?
Uczono nas pra­co­wi­to­ści,odpo­wie­dzial­no­ści i obo­wiąz­ko­wo­ści…
Dziś kiedy patrzę na nasze młode spo­łe­czeń­stwo jestem prze­ra­żona…
Wycho­wana byłam w cza­sach cięż­kich,sza­rych dopiero póź­niej zaczęły napły­wać kolory.
Ale moi rodzice ciężko pra­co­wali, a ja wycho­wy­wana byłam przez kilka godzin a to w żłobku a to w przed­szkolu.Jak wia­domo takie wycho­wa­nie roz­wija umie­jęt­no­ści w życiu i dzięki temu nie mam pro­blemów z kon­tak­tem z innymi.Nie odbiera mi głosu,gdy mam poznać nowe osoby.Potra­fię odna­leźć się w każ­dej gru­pie spo­łecz­nej.
A jak teraz sły­szę pro­test rodzi­ców przed pusz­cze­niem dzieci do zeró­wek aż się we mnie gotuje!
Cza­sem Ci rodzice wleką swoje pocie­chy do spe­cja­li­stów poka­zać że ich dziecko nie jest na tyle roz­wi­nięte???
A może cho­dzi o wła­sną wygodę? Bo trzeba by było iść do pracy…Zmie­nić przy­zwy­cza­je­nia i zawo­zić i odbie­rać dziecko???
Argu­menty które czę­sto sły­szę że zabiera się dziecku dzie­ciń­stwo, powala mnie na kolana…Sorki ale to wła­śnie w gru­pie innych dzieci jest dzie­ciń­stwo!!!
Kon­takt z rówie­śni­kami roz­wija ich umysł i potem nie ma sto­ją­cych na kory­ta­rzach samo­lub­ków.
A jak już to dziecko pój­dzie do szkoły to taki rodzic ciąga jego ple­cak na wła­snych bar­kach.
Każdy z nas cho­dził do szkoły i nosił ple­cak cza­sem lżej­szy a cza­sem cięż­szy.I żyjemy!!!
Od naj­młod­szych lat uczymy dziecko braku samo­dziel­no­ści… Wpa­jamy im do głowy że są słabi, że potrze­bują pomocy.Znam mamy, które nie pozwa­lają dziecku samemu zapiąć guzi­ków bo uwa­żają że robią to za powol­nie i same wyko­nują tę czyn­ność…
Kolejna sprawa to ści­ga­nie się w ubie­ra­niu w modzie i w tym aby nasze dziecko było naj­mod­niej­sze…Wpa­jamy im od samego początku pęd do wyróż­nia­nia się i nie­li­cze­nia z ludźmi ina­czej ubra­nymi.Bo prze­cież nasze dziecko musi być naj…Potem rośnie taki czło­wiek w prze­ko­na­niu ze rzecz kupiona na baza­rze jest z niż­szej półki kla­so­wej.Sorki ale czy na pewno???
Uczymy dzieci że mają piąć się ku górze…I to jest fajne, ale nie za wszelką cenę i nie po tru­pach.Tu cza­sem zapo­mi­namy o pro­stej war­to­ści, ciężka praca,sza­cu­nek dla innych i cza­sem potul­ność,to droga do celu.Kul­tura oso­bi­sta, to nie tylko dobry wygląd ale i spo­sób roz­mowy z innymi.Przede wszyst­kim sza­cu­nek dla roz­mówcy Nauczmy nasze dzieci słu­chania i nieprze­rywania.
Taka sytu­acja;
sklep matka roz­ma­wia z kasjerką a dziecko bez par­donu prze­rywa roz­mowę bo ma aku­rat kaprys na batona …I co Matka olewa roz­mów­czy­nię i pędzi za dziec­kiem do danej półki i sięga po bato­nika…Potem mamy pre­ten­sję że my mówimy a dziecko nas nie słu­cha…
Blo­ku­jemy roz­wi­ja­nie ruchowe i odpor­no­ściowe dzieci.
Lek­cja w-f no cóż z a moich cza­sów nie było wymówki że coś tam z czymś tam.Trzeba było ćwi­czyć i bez gada­nia. A dziś dziecko infor­muje rodzica że nie chce, nie lubi i taki jeden z dru­gim pisze uspra­wie­dli­wie­nie. Ludzie, ćwi­cze­nia wpły­wają na naszą postawę na odpor­ność.Potem cho­dzi taki jeden z dru­gim, skrzy­wieni z głową opusz­czoną, a gdzie wypro­sto­wana syl­wetka, dum­nie wypięta pierś?
Bar­dzo chciała bym aby została przy­wró­cona obo­wiąz­kowa służba woj­skowa.
Tak teraz już czuje jak burza się co nie­któ­rzy…Ale co tam to moje spo­strze­że­nia i mam do nich prawo.
Po skoń­cze­niu szkoły nasze dzieci nie wie­dzą co ze sobą zro­bić, hor­mony sza­leją, szu­kają ujścia i cza­sem znaj­dują w roz­ró­bach,w wal­kach kiboli i co gor­sze w nar­ko­ty­kach…
Służba woj­skowa, potra­fiła ogar­nąć takich hor­mo­nal­nych gości, cza­sem wysił­kiem fizycz­nym,cza­sem psy­chicz­nym ukie­run­ko­wy­wała i uczyła życia. Młody czło­wiek po odby­ciu służby wycho­dził jako męż­czy­zna z moc­nym cha­rak­te­rem i sza­cun­kiem dla rodziny.I zdaję sobie sprawę ze cza­sem prze­gi­nano w woj­sku, znam te przy­padki i nie mówię tu o karygodnych czynach do jakich czasem dochodziło) Dziś cza­sem jest tak że nie potra­fią odna­leźć się w życiu zasia­dają przed kom­pem i zni­kają w wir­tu­al­nym świe­cie.Potem jest pro­blem z odróż­nie­niem realu od fik­cji.Brak zna­jo­mych i przy­ja­ciół no bo są gdzieś tam w pla­sti­ko­wym pudełku…
To jest straszne.
Zapo­mi­namy o pro­stych zasa­dach że roz­mowa spaja ludzi, daje poczu­cie bez­pie­czeń­stwa,zro­zu­mie­nia i bli­sko­ści.Tak zaraz pew­nie usły­szę że nie ma czasu na takie rze­czy, że żyjemy w cza­sach pędu za pie­niędzmi, praca na kilka eta­tów…Wybacz­cie, ale po co nam ta praca,pie­nią­dze i cała reszta jak nie ma kocha­ją­cej się rodziny?
A co do czasu z rodziną …No jak by mi mój mąż powie­dział sorki ale nie poroz­ma­wiam z Tobą bo praca,bo jestem zmę­czony bo film, bo mecz …to szlak by mnie tra­fił.Jeżeli się kogoś kocha to czas zawsze się znaj­dzie. Nie musi to być długi spa­cer czy wycieczka na Majorkę.A wystar­czy wspólny posi­łek przy rodzin­nym stole i czas na roz­mowę.O uczu­ciach, o dniu jak minął i o pro­ble­mach.Nie zawsze o tym pamię­tamy.I potem mamy wiele ludzi z jaki­miś pro­ble­mami,któ­rych nie potra­fią sami roz­wią­zać.Cza­sem docho­dzi do tra­ge­dii bo zosta­wieni sami sobie ucie­kają albo w nar­ko­tyki albo co gor­sza do samo­bój­stwa.
Wielką rolę w tym wszyst­kim odgrywa nasza szkoła.Tam jest wiele moim zda­niem do nadro­bie­nia. Ona powinna uczyć życia a nie głu­pich regu­łek, nikomu w niczym nie potrzeb­nych.Nie uczy mło­dych ludzi do odna­le­zie­nia się w tym okrut­nym świe­cie.
Gdzie te czasy, kiedy wspól­nie cho­dziło się na wykopki?
Ciężka praca,ale i moż­li­wość nauki zara­bia­nia pie­nią­dza,poczu­cie zapa­chu kasy zaro­bio­nej wła­sno­ręcz­nie i super zabawa.No co było faj­nie.A po takich wykop­kach nie chciało się ani z nikim kłó­cić,ani sza­mo­tać…
Patrząc na spo­łe­czeń­stwo mło­dych ludzi dostrze­gam coś nie­po­ko­ją­cego Pano­wie – zamie­niają się w słabe istotki a Kobiety – cza­sem są za męskie.
Gdzieś to wszystko się zatra­ciło i cza­sem bar­dziej kochamy rze­czy niż ludzi…

PRA­GNĘ JESZ­CZE RAZ POD­KRE­ŚLIĆ IŻ NIE ZAMIE­RZA­ŁAM NIKOGO OBRA­ZIĆ ALE NA SWÓJ SPO­SÓB UKA­ZAĆ COŚ CO CHO­DZI MI PO GŁO­WIE.

Stokrotka

Liczba odwiedzin: 15
 
Komentarze

Na razie nie ma żadnych komentarzy.
Dodaj komentarz aby rozpocząć dyskusję!

Blog
Blogi są aktualizowane co 5 minut