SAMOTNOŚĆ W TŁUMIE
61, Gdynia, Polska

SAMOTNOŚĆ W TŁUMIE
Tekst ten pochodzi z internetu.
ale wydaje mi się, że wart, jest upublicznienia na tym forum.Może siebie w tym porównaniu ujrzycie
Siódma rano. Wyglądam przez okno. Co widzę? Ludzi, którzy kroczą po chodniku. Spieszących się do pracy. Pomimo mroku, można zauważyć ich zmęczone twarze i malujący się smutek. Brak jakiejkolwiek oznaki życia. Żadnych rozmów. Nie mówiąc już o uśmiechu…Wychodzę z domu. Młodzi ludzie kroczą do szkoły. Mijają się bez słowa. Jak nieznane sobie osoby. Nie potrafią się ze sobą porozumieć, chociaż na pozór są podobni. Udają wyluzowanych, ale tak naprawdę walczą z samotnością…

Czym ona jest? Uczuciem, które pojawia się, gdy wokół nas nikogo nie ma. Lecz takie sytuacje zdarzają się w życiu rzadko. Najczęściej mamy do czynienia z „samotnością w tłumie”. Mnóstwo ludzi, ale żadnego, dla którego czulibyśmy się ważni.

Jak czuje się człowiek odrzucony przez społeczeństwo? Kiedy nie ma z kim porozmawiać, brakuje przyjaciół i ciągle pojawiają się nowe problemy. Jakie uczucia targają taką osobą? Czy łatwo przychodzi znoszenie tego, co ją czeka?
*****************************************
Człowiek, bez względu na wiek, płeć czy rasę, zasługuje na akceptację. Niestety, nie wszyscy mają to szczęście, aby jej dostąpić. Główną przyczyną tego zjawiska jest nietolerancja. Wystarczy minimalny odchyl od ogólnie uznawanej „normalności” i już stajemy się obiektem drwin, śmiechów. A przecież każdy pragnie miłości oraz przyjaźni. Rzadko osoba inaczej ubrana, wyznająca inną religię, chora, niepełnosprawna, kierująca się własnymi zasadami zostaje zaakceptowana. W takiej sytuacji przyjmuje najczęściej postawę konformisty. Zabiega o względy towarzystwa. Jest gotowa zrobić wszystko, o co tylko poproszą. Zmienia swój sposób myślenia, ubiór, zachowanie. Zakłada coraz nowsze maski, byleby tylko przypodobać się grupie. A nawet udaje jej się dostać do „wybrańców”. Lecz jakim kosztem? Funkcjonując w „teatrze masek”, po jakimś czasie zapomina, co jest grą, a co prawdą.

Scena to przecież szkoła. Miejsce, w którym spędzamy większość naszego dnia. A społeczność klasowa to, coś w rodzaju naszej drugiej rodziny. Właśnie tam nawiązują się pierwsze kontakty z rówieśnikami. Wiele z nich jest powierzchownych. Odbywają się głównie na zasadzie „przyjaźnię się z tobą, ale…”. Czy w takiej sytuacji można w ogóle mówić o przyjaźni? Z pewnością nie. Jednak człowiek, niczym wąż, potrafi „wśliznąć” się w łaski drugiej osoby. Udaje wielce zatroskanego przyjaciela. Wysłuchuje problemów, jednocześnie podśmiewając się z nich. Po prostu mydli oczy. Następnie zmusza do wykonywania zadań o różnym stopniu trudności. Odmowa grozi zerwaniem więzów. A ofiara, niczym mała i naiwna owca, przystaje na wszystko. Byleby tylko nie stracić bliskiej sobie osoby. Ale zapomina o jednym: człowiek, jak każde inne stworzenie, potrzebuje zmian. Tym bardziej, kiedy ta powierzchowna przyjaźń wygląda każdego dnia tak samo, „monotematycznie”. Konsekwencją znudzenia się jest odrzucenie. Często bez żadnego słowa wyjaśnienia. Na dodatek podszepnie nowym kolegom, że to „głupia i tępa istota”. Podszepty, które powodują, że mamy życiowe, teatralne kłopoty, czyli klapę.

Każdy z nas posiada swoje potrzeby. Niewątpliwie należą do nich pragnienie bliskiej osoby i chęć wygadania się. Zwłaszcza, kiedy nie ma takiego człowieka w otaczającym społeczeństwie. Wielu, zamiast poszukać choć odrobiny zrozumienia wokół siebie, idzie na łatwiznę. Bo jaka sztuka tkwi we włączeniu komputera i „odpaleniu Internetu”? Praktycznie żadna. Młodzi ludzie tworzą namiastkę sztucznego raju i wolności. Bardzo łatwo wejść w wirtualną przestrzeń, w świat złudzeń i pozorów. Obraz oglądamy na monitorze kreuje dowolną postać i sytuację. Nawet tę najbardziej fantastyczną. Można ziścić niemal wszystkie ukryte marzenia. Dzięki wirtualnym rozmowom czujemy się zrozumiani i ważni dla kogoś. Nie jest istotne, że nie znamy tej osoby, nie wiemy jak wygląda, nie słyszeliśmy nigdy jej głosu. Najważniejsze, że znalazł się człowiek, który ma czas wysłuchać naszych problemów. Chwilowa fascynacja z czasem przeradza się w nałóg. Nie możemy zrozumieć, że wirtualny świat nie zawali się bez naszej obecności. Wpadliśmy w kolejną pułapkę, z której trudno się wydostać. I po raz kolejny gramy w teatrze. Tym razem w wirtualnym, a role wybieramy sobie sami.

„Życie to jest teatr, mówisz ciągle, opowiadasz

Maski coraz inne, coraz mylne się zakłada”

Czy życie jest teatrem, jak twierdzi Stachura w swoim wierszu? Teatrem, w którym każdego dnia nakłada się coraz nowszą maskę. Trzeba być nie lada aktorem, żeby oszukać wybitnego krytyka – kolegę. Przecież nikt nie będzie szanował człowieka bez godności i własnego zdania. A najtrudniej jest oszukać samego siebie.



http://konie--naszym--zyciem.blog.onet.pl/2011/02/28/jednorozce/



Liczba odwiedzin: 41
 
Komentarze
SenCarfray 02.02.2019

o

beciaa123 11.05.2017

Witam Pozdrawiam Poznaję i będę poznawać,
Toleruję i będę tolerować,
Lubię i będę lubić.
Przyjaźnię się i będę się przyjaźnić.
Kocham i będę kochać.
Trzymam przy sobie i nigdy nie puszczę.
Jestem przy tobie i zawsze zostanę,
bo nasza przyjaźń zawsze pozostanie BUZIAKI NA MIŁY DZIEŃ http://reduction-image.com/mpeg-creation2/temp/18c0cebaa635b05cc7f73daeaffa9dc3/indexweb.htm

lamborghini 11.05.2017

Tak na mój rozum samotność nie oznacza żyć tylko z dala od ludzi , własnie też jest między ludżmi to że wokoło nas jest dużo osób nie oznacza to że nie jesteśmy samotni , ale NIGDY nie powinno się dążyć do tego żeby nas zaakceptowano za wszelką cenę ...zmieniać się dla jakiś osób i itd .....zawsze trzeba być sobą , lepsza jest samotność niż być zaakceptowanym przez fałszywych ludzi i takich którzy zaakceptowali nas bo o to prosiliśmy i itd NIGDY nie w ten sposób..... NIE to NIE.... nie można prosić o zaakceptowanie NIE tędy droga :-)

Blog
Blogi są aktualizowane co 5 minut